czwartek, 28 kwietnia 2011

Mały książe i wegetarianin...

Powrót Małego Księcia (Na motywach z A. de Saint-Exupery & F. Muszyńskiego)


Niby się wszystko zgadzało. Przynajmniej z astronomicznego punktu widzenia - od chwili przybycia na planetę, Mały Książę zobaczył już trzy zachody słońca, chowającego się za potężnym baobabem.
A jednak musiał się mylić. To nie mogła być jego planeta.
 
– Dzień dobry – powiedział Mały Książę
– Dzień dobry – odpowiedział Wegetarianin
– Jestem Mały Książę – przedstawił się Mały Książę
– Aha – powiedział Wegetarianin
– A kim jest Pan? – zapytał Mały Książę
Pytanie to zadał właśnie w ten sposób, wymawiając słowo "pan" z dużej litery. Wiadomo – arystokratyczne maniery. Co Książę to Książę, choćby nawet mały.
– Ja jestem Wegetarianin – odparł Wegetarianin
– Ojej – powiedział Mały Książę – a co to znaczy?
Wegetarianin popatrzył na niego wzrokiem, w którym pogarda łączyła się ze zdumieniem. Spojrzenie jego zdawało się gniewnym tonem pytać retorycznie, jak można nie wiedzieć, co znaczy słowo "wegetarianin". Tym niemniej Mały Książę nie wiedział.
– Co to znaczy: "wegetarianin"? – ponowił pytanie Mały Książę
– To znaczy, że nie jem mięsa – niechętnie odpowiedział zniesmaczony wciąż ignorancją Małego Księcia Wegetarianin
– Szkoda – powiedział Mały Książę – mam pyszne kanapki z szynką, może by się Pan jednak skusił na jedną…
– Powiedziałem już, że nie jem mięsa!!! – gniewnie odrzekł Wegetarianin
– Ale dlaczego? – zapytał Mały Książę, raczej zdziwiony niż przestraszony wybuchem Wegetarianina
– Bo to nieetyczne – odparł Wegetarianin Wyniośle. Tak, moi drodzy. Powiedział te słowa Wyniośle, przez duże "w". Naprawdę, Wegetarianin był w tej chwili bardzo Wyniosły. Może nawet – WYNIOSŁY.
– Ale co w takim razie Pan je? – zapytał Mały Książę, ale nim usłyszał odpowiedź, zrozumiał. Pociemniało mu w oczach. Wokół walały się niedojedzone szczątki Róży.
 
 
Autor - Piotr Tadeusz Waszkiewicz
Źródło- ??? wygrzebane z czeluści własnego dysku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz