piątek, 13 maja 2011

Nielegalny rumianek?

W państwach należących do Unii Europejskiej wprowadzono restrykcyjne prawo dotyczące leków pochodzenia ziołowego.
Oficjalnym celem jest ochrona konsumentów przed potencjalnie niebezpiecznymi dla zdrowia „tradycyjnymi” medykamentami.

Według nowej dyrektywy UE, lekarstwa pochodzenia ziołowego będą musiały być rejestrowane. Produkty będą musiały spełniać kryteria bezpieczeństwa, jakości i standardów produkcji. 
Dodatkowo wymogiem jest dołączanie do produktów informacji o możliwych skutkach ubocznych( to akurat wyjątkowo nie jest zły pomysł, bo w pewnych przypadkach zioła mogą szkodzić, szczególnie łączone z typowymi lekami, a tak informacja nie zaszkodzi).

Od tej pory producenci preparatów ziołowych będą musieli udowodnić, że ich produkty są zrobione zgodnie ze standardami i zawierają stałą i jasno oznaczoną dawkę, co w przypadku suszonych roślin nie jest takie proste, a wręcz niewykonalne. Produkty znajdujące się w sprzedaży będą mogły być w obiegu do czasu przekroczenia dat ich przydatności. Dla nowych specyfików konieczne będzie przejście skomplikowanej procedury akceptacyjnej. Dopuszczone preparaty ziołowe będą odpowiednio oznakowane a pozostałe staną się nielegalne...
O ile w przypadku preparatów ziołowych w tabletkach procedury farmaceutyczne mają sens tak w przypadku suszu np. rumianku według mnie nie.
Problemem jest też definicja ziół - co jest ziołem a co już warzywem, bo przecież warzywa i owoce to też w pewnym sensie naturalne leki. Suszone śliwki na zaparcia jak chory urzędnik się uprze można by uznać za lek, nasiona lnu tak samo...Problem mogą także stanowić herbatki , bo do końca nie wiadomo jak będą traktowane... Prawdziwa herbata też jest ziołem, koper włoski, rumianek, mięta - z tego co mi wiadomo to zioła, ale według unijnej logiki ślimak jest rybą ,więc jest nadzieja;)
Małe firmy najprawdopodobniej nie będą w stanie spełnić rygorystycznych wymogów... Koncerny farmaceutyczne -tak.
Jak poradzi sobie z tym rynek preparatów ziołowych? Prawdopodobnie tak jak w przypadku każdej prohibicji, dojdzie do rozkwitu czarnego rynku, który będzie „bohatersko” zwalczany za pomocą wszystkich dostępnych środków nacisku, bo przecież władza musi chronić obywateli przed potencjalnie groźnym nie atestowanych rumiankiem...

Mam nadzieję że przynajmniej za posiadanie nieatestowanych ziół dziko rosnących na łąkach i w ogrodach nie zamierzają karać, bo jeśli tak to praktycznie większość inteligentnych ,dbających o swoje zdrowie ludzi zostanie przestępcami, bo ja na przykład nie zrezygnuję z ukochanego naparu z rumianku, pokrzywy...

Mam nadzieję że tak jak pod definicję dopalaczy mimo wszystko nie podciągnięto kawy, guarany, gałki muszkatołowej(choć do niej pasują jako środki o działaniu psychoaktywnym) tak tym razem definicja leku ziołowego obejmie wyłącznie produkty w formie tabletek,kapsułek, itd, a do herbatek po prostu producenci dołączą informację o możliwych skutkach ubocznych, która często i tak się pojawia;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz